niedziela, 4 grudnia 2011

Warzywne curry i falafel

Duży obiad. Nie, żeby składowe do siebie pasowały, ale to nie szkodzi. Warzywne curry było sycące, asomatyczne i ostre, zaś falafel to smakowity zapychacz. Oto i przepisy:

Warzywne curry:
  • 1 kalafior
  • 2 zielone papryki
  • 2 czerwone papryki
  • 2 papryczki pepperoni
  • duży kubek jogurtu naturalnego
  • 1 cebula
  • 1 średni pomidor
  • 3 ząbki czosnku
  • kmin, curry, czarnuszka, anyż
  • olej do smażenia (2 łyżki)
Na suchej patelni podprażyć przyprawy. Zsypać, następnie na patelni rozgrzać olej, wrzucić począstkowanego kalafiora, pokrojone papryki (także pepperoni), cebulę i czosnek, posypać przyprawami. Podsmażyć pod przykryciem, po czym dorzucić pomidory. Zamieszać. Po chwili dolać jogurt naturalny. Ponownie wymieszać i gotowe. Podawać z ryżem.

Falafel:

  • 0,5 kg suchej ciecierzycy
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1 ostra papryczka
  • kmin, curry, sól, pieprz
  • bułka tarta
  • olej do smażenia
Ciecierzycę namoczyć w zimnej wodzie przez całą noc. Następnie zmiksować w blenderze ze wszystkimi składnikami poza olejem i bułĸą tartą. Z masy formować kulki, następnie je spłaszczać, obtaczać w bułce tartej i smażyć jak kotlety mielone. Ja jadłem z sosem curry (majonez, jogurt naturalny i curry w proszku).

Zdjęcie:

piątek, 25 listopada 2011

Włoskie ciasto jabłkowe o skomplikowanej nazwie :D

Bustrengo. Przepis zaczerpnięty z kotleta, który z kolei zaczerpnął go od Jamiego Olivera, który z kolei zaczerpnał go od Włochów. Składników dużo, ale wykonanie proste.

Potrzeba:

  • 200 g mąki
  • 100 g bułki tartej
  • 100 g kaszy kukurydzianej
  • 100 g cukru
  • 100 g miodu
  • 50 g oliwy
  • po 100  g rodzynek i suszonych daktyli
  • 0,5 kg jabłek
  • cynamon
  • szczypta soli
  • 3 jaja
  • 0,5 l mleka

Robimy:
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni Celsjusza. Jabłka obrać i pokroić w większą kostkę. Do miski wsypać suche składniki, nastepnie dodać mokre, a na końcu owoce. Wymieszać. Przełożyć do formy wyłożonej papierem do pieczenia.
 Piec 50 minut.

Zdjęcie:



Witam z powrotem :).

sobota, 28 maja 2011

Kruche ciasteczka

Zanim o cieście z rabarbarem, to o kruchych ciasteczkach. Dostałem od Marysi i Artura z Koła (dzię-ku-ję!) śliczne foremki w kształcie zwierzątek. Aby więc odwdzięczyć się za podarunek, przygotowałem kruche ciasteczka. Robi się je bardzo prosto i szybko, szczególnie, jeśli ma się do dyspozycji coś na kształt robota kuchennego. Efekt zaś jest nadspodziewanie smaczny, dzięki zaś foremkom cieszy również oko.

Składniki:

  1. 1 szklanka mąki
  2. 3 łyżki cukru pudru
  3. pół kostki (100 g) masła
  4. 1 jajko
  5. szczypta soli
  6. łyżeczka cynamonu lub kilka kropli aromatu migdałowego
Przygotowanie:

Masło, mąkę i cukier puder wrzuciłem do blendera i zmiksowałem. Dodałem jajko, szczyptę soli i ponownie zmiksowałem. Na końcu cynamon lub aromat - i ponownie zmiksowałem :). Zawinąłem ciasto w folię i włożyłem do lodówki na jakieś pół godziny, by stwardniało. Piekarnik rozgrzałem do 175 stopni Celsjusza. Ciasto wałkowałem na grubość około 3 mm i wycinałem z niego zwierzątka. Układałem na papierze do pieczenia i piekłem około 12 minut.

Zdjęcia tym razem ładne, wykonane przez Kasię (dzię-ku-ję!). Zapewne w celach estetycznych powinienem ją częściej o to prosić.







Ciasto z rabarbarem

Obiecane wczoraj wiosenne ciasto z rabarbarem - kolejny przepis z cyklu warzywa i owoce 5 razy dziennie. Robi się prosto i szybko, a smakuje wyśmienicie do  porannej kawy czy wieczornej herbaty.

Składniki:

  1. 0,5 kg rabarbaru
  2. 2 szklanki mąki
  3. szklanka cukru
  4. pół kostki masła
  5. 2 jajka
  6. 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  7. 3/4 szklanki mleka
Przygotowanie:

Rabarbar obrać i pokroić w kawałki długości niecałego centymetra. Utrzeć masło z cukrem, dodać mąkę, następnie jajka i mleko, po czym proszek i sól. Zresztą kolejność to sprawa drugorzędna, i tak się to kiedyś połączy. Całość zmiksować na lejącą się masę, w razie potrzeb dodając mleka. Przelać do blachy wyłożonej papierem do pieczenia albo nasmarowanej masłem i wysypanej tartą bułką. Równomiernie rozsypać na cieście rabarbar. Piec około 45 minut w piekarniku rozgrzanym do 170 stopni.

Zdjęcie:



piątek, 27 maja 2011

Chłodnik litewski

Uff, jak gorąco! Puff, jak gorąco! A że boćwin wzgórza piętrzą się, czas zrobić chłodnik. Chłodnika zaletą jest to, że jest chłodny. Zimą jest to wada, dlatego zimą go nie jemy. Zaletą chłodnika jest też fakt, że jest on szalenie zdrowy - mnóstwo warzyw, z czego większośc surowa, kefir i przyrpawy składają się na orzeźwiający i lekki posiłek. Przygotowanie zaś jest proste i szybkie.

Składniki:

  1. pęczek boćwiny wraz z małymi buraczkami (u mnie sztuk 3)
  2. 700 ml kefiru (2 duże kubki)
  3. pół pęczka rzodkiewki
  4. kilka ząbków czosnku
  5. pęczek koperku
  6. sól i pieprz do smaku
Przygotowanie:

Umytą boćwinę drobno siekamy, buraki obieramy i takoż kroimy w malutkie kawałki. Całośc wrzucamy do garnka, zalewamy wodą tak, by warzywa były zakryte, zagotowujemy i dusimy około 10 minut. Następnie wychładzamy. Do przestudzonej "zupy" dolewamy kefiry, wsypujemy pokrojone pozostałe warzywa, doprawiamy do smaku. Wsadzamy do lodówki na kilka godzin, by się smaki przegryzły.
Podajemy gotowanym na twardo jajkiem, albo i bez :). Smacznego!

Zdjęcie:


A już jutro placek z rabarbarem.

niedziela, 15 maja 2011

Ciasto daktylowo-herbaciane

Przepis bezczelnie ściągnięty z serwisu White Plate,  z drobną modyfikacją polegającą na zastąpieniu jabłek, których nie miałem, marchewkami, które miałem. Efekt okazał się co najmniej akceptowalny-słodkie daktyle, gorzka herbata z aromatem bergamotki, marchewka zaś sprawia, że całość jest cudownie wilgotna.

Składniki:


  1. 140 gramów daktyli. Wypestkowanych, ale ich nie kroiłem.
  2. 1 łyżeczka sody. 
  3. 180 ml (ta, ciekawe, skąd miałbym mieć miarkę. Dałem niecały kubek) mocnego, ciepłego earl-graya
  4. 2 marchewki, obrane i starte na tarce (jabłka pewnie też by były dobre)
  5. szklanka i trochę mąki pszennej
  6. 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  7. niecała szklanka cukru
  8. 150 g stopionego masła. 
  9. 4 jajka
Przygotowanie:

Daktyle zalewamy herbatą, wsypujemy sodę i odstawiamy na 10 minut. W tym czasie do miski ścieramy marchewki (jabłka) i dodajemy resztę składników. Mieszamy delikatnie i subtelnie. Daktyle z herbatą i sodą przelewamy do blendera i miksujemy na papkę. Dodajemy co marchewkowej mikstury i mieszamy. Całość przelewamy do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy 60-70 minut w temperaturze 160 stopni. Powstrzymujemy się z trudem i konsumujemy na następny dzień.


Podziwiamy artystyczną stylizację:


Tartowania ciąg dalszy: tarta z bakłażanem i szparagami.

Wiosna! Szparagi! Tak zachęcająco wyglądały w sklepie, że musiałem je wykorzystać w drugim z moich jarzynowych obiadów. Bo w ogóle, to obejrzałem niedawno Supersize Me i zaczynam się zdrowo odżywiać. A pomijając masło, śmietanę i ser, to tarty z warzywami są całkiem zdrowe. No i doskonale wpisują się w moją zasadę 5 razy dziennie, razem z racuchami i szarlotką.

Ciasto jest dokładnie takie samo, jak wczoraj, podaję więc przepis na nadzienie.

Składniki:


  1. 1 bakłażan
  2. 8 zielonych szparagów
  3. 100 gramów sera parmezanopodobnego ;)
  4. 2 jajka
  5. kubek śmietany
  6. 2 jajka
  7. oliwa z oliwek
  8. sól, pieprz i inne przyprawy

Przygotowanie:

Bakłażana pokroić w kostkę i wrzucić na patelnie z rozgrzaną oliwą. Szparagi poprzekrawać poprzecznie na pół. Dolne połówki poobierać, pokroić w centymetrowe kawałki i dorzucić do bakłażana. Całość doprawić i dusić pod przykryciem około 10 minut, aż warzywa zmiękną. Śmietanę zmieszać z jajami i startym serem. Do upieczonego ciasta przerzucić warzywa, zalać sosem, ewentualnie szybko zamieszać. Ułożyć górne części szparagów, ewentualnie podsypać jeszcze serem. Zapiekać około 30 minut w piekarniku rozgrzanym do 150 stopni, aż całość się zetnie. 

A na zdjęciu prezentuje się tak:


I jest świetna. Nie taki odlot, jak wczorajsza, ale w przeciwieństwie do tamtej z pewnością posmakuje każdemu.
 

sobota, 14 maja 2011

Francusko - tarta z cykorią, gruszką i serem roquefort.

Jakoś mnie tak natchnęło na francuską kuchnię. Tyle pięknych warzyw było w sklepie, że jak możnaby nie oprzeć na nich obiadu? Tym sposobem na blogu ląduje dzisiaj tarta nr 1, z dość standardowym połączeniem cykorii, gruszki i sera z błękitną pleśnią. Przygotowanie tym razem dość czasochłonne, ale za to efekt - wspaniały. Przepis w dwóch częściach - osobno ciasto, osobno nadzienie. Dzięki temu jutrzejsza tarta będzie się mogła pojawić bez przepisu na spód.

Kruche ciasto


Składniki:


  1. 1 1/3 szklanki mąki
  2. 100 gramów masła
  3. łyżka śmietany
  4. jedno jajko
  5. szczypta soli

Przygotowanie:

poszedłem na łatwiznę i wykorzystałem blender. Najpierw zmiksowałem nim mąkę z masłem, następnie dodałem pozostałe składniki i znów chwilę pokręciłem. Tak przygotowane ciasto zawinąłem w folię spożywczą i wsadziłem na godzinę do lodówki. Następnie wyłożyłem nim foremkę do pieczenia tart, nakłułem widelcem i piekłem w temperaturze ok. 165 stopni aż do zbrązowienia, tj. jakieś 15 minut. 


Nadzienie

Składniki:

  1. 2 cykorie
  2. 1 gruszka
  3. 70 gramów sera z błękitną pleśnią
  4. pół kubeczka śmietany
  5. jedno jajko
  6. łyżka masła
  7. płaska łyżka cukru
  8. sól
  9. pieprz w dużej ilości
  10. odrobina octu balsamicznego
Przygotowanie:
Na patelni roztapiamy masło. Sypiemy na nie cukier i czekamy, aż zbrązowieje. Wtedy wrzucamy pokrojone w podłużne ósemki gruszki i cykorie, podlewamy odrobiną octu balsamicznego, podsypujemy odrobioną soli i sporą ilością czarnego pieprzu, najlepiej świeżo zmielonego, mieszamy, zmniejszamy gaz i zakrywamy na około 5 minut. W międzyczasie w miseczce mieszamy składniki sosu-śmietanę, jajko i pokruszony ser. Można ewentualnie dolać trochę mleka. Kiedy nadzienie na patelni lekko zmięknie, przekładamy je na ciasto, zalewamy sosem i wkładamy do piekarnika (175 stopni Celsjusza) na około 15 minut. Wyjmujemy i jemy :).


Obowiązkowe zdjęcie:


sobota, 7 maja 2011

Sernik krówkowy

Przepis ściągnięty i dopasowany do aktualnie posiadanych składników z Kotlet.tv. Właściwie do końca nie wiem, dlaczego się upiekł, w sytuacji, gdy podczas trwającego Sempowiska ciasteczek mam mnóstwo - tym niemniej jest i istotnie jest pyszny. Szalenie wilgotny, karmelowy, ale przy tym wcale nie porażająco słodki. A w przygotowaniu tak prosty, że możnaby go robić codziennie. Szczególnie, gdy alternatywą jest układ Roesslera czy inny chaos, czekający na wymodelowanie ;).

Składniki:


  1. 1 kg serka z wiaderka
  2. 0,5 kg masy krówkowej - puszkowej
  3. 3 jajka, które się nie rymują
  4. 1 opakowanie budyniu waniliowego
  5. kropla ekstraktu migdałowego
  6. szczpyta kardamonu tudzież cynamonu
Przygotowanie:

Piekarnik rozgrzewamy do 120 stopni Celsjusza. Tak niska temperatura sprawi, że ciasto pozostanie wilgotne i z niespieczonym wierzchem. W misce mieszamy wszystkie składniki, ręcznie i szybko. Tortownicę (u mnie o średnicy 24 centymetrów) wykładamy papierem do pieczenia. Przelewamy masę, wkładamy do piekarnika, pieczemy 1,5 godziny. Po tym czasie wyłączamy piekarnik, zaś po następnych 30 minutach uchylamy mu drzwiczki. Po godzinie sernik przekładamy na balkon, wtedy już nie powinien opaść. W każdym razie mój nie opadł. Jeżeli na dworze jest już ciepło, to czekamy, aż sernik osiągnie temperaturę pokojową i na noc wstawiamy do lodówki.

No i zdjęcie:


piątek, 29 kwietnia 2011

Racuchy z jabłkami

Warzywa i owoce należy jeść 5 razy dziennie. Do moich ulubionych owoców należą szarlotka, knedle i racuchy :). Dzisiaj więc przepis na racuchy. Pamiętajcie: 5 razy dziennie!

Składniki
  1. 2 średniej wielkości jabłka
  2. szklanka mąki
  3. 1 jajko
  4. 3/4 szklanki mleka lub wody
  5. 2 garści cukru
  6. łyżeczka proszku do pieczenia
  7. cynamon
  8. olej do smażenia
Przygotowanie:

jabłka ścieramy na tarce o grubych oczkach. Ze skórką, bo pod skórką jest najwięcej witamin albo dlatego, że komu by sie chciało obierać. Do startych jabłek doldajemy jajko, mąkę, cukier, proszek do pieczenia i cynamon, dolewamy wodę lub mleko aż do osiągnięcia konsystencji gęsto lejącej, porównywanej zwyczajowo do śmietany. Na patelni rozgrzewamy olej, którego niestety nie możemy oszczędzać. Na rozgrzany nakładamy łyżką nasze ciasto - jeden racuch to dwie czubate łyżki masy, spłaszczonej do grubości mniejszej niż 1 centymetr. Smażymy aż się obustronnie zezłocą. Ja je jadłem bez żadnego cukru pudru, ale pewnie możnaby posypać.

Smacznego!


Zdjęcie:



czwartek, 14 kwietnia 2011

Aromatyczny krem z marchwi

Zimno jakoś w tym Krakowie się zrobiło, grad pada, że człowiek spokojnie rowerem wrócić nie może z zajęć. A jak już wróci, to musi sie rozgrzać. A co lepszego rozgrzeje studenta, niż mocno doprawiona, gęsta zupa? Nic ;). Toteż poniżej przepis na mój mocno doprawiony krem z marchwi, doskonałego towarzysza przygotowań do wakacyjnych praktyk.

Składniki:


  1. 1,5 litra bulionu warzywnego (może być z jakiegoś proszku czy innej kostki)
  2. 5 marchwi, dość dużych
  3. 1 mała cebula
  4. kilka ząbków czosnku
  5. kawałek imbiru
  6. 2 łyżki oleju
  7. sporo curry
  8. kmin (nie mylić z kminkiem :P)
  9. kozieradka
  10. czarnuszka
  11. chilli
Przygotowanie:
Na oleju podsmażyć pokrojoną cebulę, czosnek, posiekany imbir i przyprawy. Uważać, by przyprawy się nie spaliły. Po chwili dorzucić pokrojoną w kilkucentymetrowe kawałki marchew i zalać bulionem. Gotować ok 45 minut, aż marchewki będą miękkie. Zmiksować. Rozgrzewać się :).

Zdjęcie:


niedziela, 10 kwietnia 2011

Sałatka z makaronem

Sałatka to dobra rzecz. Dobra jest na ten przykład sałatka warzywna w wykonaniu mojej Mamy. Ale ja jestem istota zbyt leniwa na siekanie wszystkiego w drobna kostkę, jeżeli nie zbliżaja się Święta. Stąd też swoich gości karmiłem między innymi poniższą sałatką makaronową. Robi się ona dośc długo, ale przez większośc czasu sama. Z powodzeniem zaś można jeść ją na śniadanie obiad i kolację. No bo nie ma to jak patrzeć na swoje fascynujące wykresy z pracowni czy innych metod numerycznych, wsuwając miękki makaron z pysznymi pieczonymi warzywami, prawda?

Ad rem. Na duuużą ilość sałatki potrzeba nam:

  1. pięćsetgramowe opakowanie makaronu typu penne
  2. jednego dużego bakłażana (około pół kilograma)
  3. 2 średnich cukinii (też około pół kilograma)
  4. zielonej papryki (w Oszołomie tylko jedna ładna się znalazła, z powodzeniem możnaby dać dwie)
  5. oliwek w zależności od upodobań, ja sypnąłem szczodrze
  6. oliwy z oliwek sporo
  7. soli i pieprzu
  8. oregano
  9. dla chętnych trochę startego sera parmezanopodobnego. Ja wykorzystałem zalegającego w lodówce dziugasa.


Przygotowujemy:

W pierwszym etapie kroimy bakłażana w kostkę o wymiarach mniej więcej 1 cm x 1 cm x 1 cm*. Cukinię wzdłuż na pół a nastepnie poprzecznie w plastry o grubości około 0,4 cm. Paprykę w kawałki wielkości, która będzie wydawała sie zblizona do powyższych. Tak przygotowane warzywa układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, obficie skrapiamy oliwą, posypujemy solą, pieprzem i oregano po czym na jakieś 81 000 000 000 000  cm (c=1)** wkładamy do piekarnika nagrzanego do ok 423K***.  Po upieczeniu zostawiamy do wystudzenia.

Makaron gotujemy zgodnie z przepisem na opakowaniu. Po odcedzeniu przelewamy. Mieszamy z upieczonymi warzywami i oliwkami. Polewamy oliwą, posypujemy serem, doprawiamy do smaku, mieszamy. Podawać na zimno.

No i zdjęcie:


* Ponoć wszyscy teoretycy preferują układ CGS nad SI. Od dzisiaj więc wszystkie miary w CGS.

** Używamy wygodnego w Szególnej Teorii Względności układu, w którym kładziemy, że prędkość światła c równa jest 1. Wtedy czas też mierzymy w jednostkach długości, a zgodnie z (*) są to centymetry. 81 000 000 000 000  cm to będzie jakies 45 minut.

***A ze 150 stopni Celsjusza.

piątek, 8 kwietnia 2011

Pyszne gościowe ciasto czekoladowe

Gość w dom, trzeba upiec ciasto! To znaczy ciasto trzeba upiec co weekend, ale z okazji wizyty trzeba upiec lepsze. Wybór padł na klasyczne brownie - mocno czekoladowe, tłuste, trochę zbite. Przepis jak zwykle prosty i szybki, a efekt jak zwykle świetny.

Składniki:

  1. 2 tabliczki (200 g) gorzkiej czekolady
  2. kostka (200 g) masła
  3. 6 jajek
  4. 1,5 szklanki cukru
  5. 3/4 szklanki mąki
Przygotowanie:

W kąpieli wodnej rozpuścić czekoladę z masłem. W misce rozbełtać jajka, dosypać mąkę i cukier. Drobne grudki nie stanowią problemu. Rozpuszczoną i przemieszaną czekoladę z masłem trochę ostudzić, po czym zmieszać z masą jajeczną. Przelać do okrągłej foremki wyłożonej papierem i piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni Celsjusza przez 25 minut, aż patyczek wbity w ciasto będzie suchy. Wyjąć z foremki i wystudzić - na ciepło smakuje jak czekoladowa jajecznica :P.

Zdjęcie, tym razem bez Mistrza:


Smacznego-czekoladowego :)

środa, 6 kwietnia 2011

Mini calzone z maksi dodatkami

Mała rzecz, a cieszy - taka miniaturowa pizza. Samodzielnie zrobiona, jest mniej tłusta od dowożonej, a dzięki swoim wymiarom powinna się nadać do odgrzania w opiekaczu, tym samym stanowiąc kuszące drugie śniadanie lub lekki obiad. 

Przygotowanie jest bardzo proste, lecz niespecjalnie szybkie, tym bardziej, że ciasto musi wyrosnąć. Kiedy już jest gotowe, resztę czynności wykonuje się błyskawicznie.

Na 8 sztuk potrzebne będą:

Ciasto:
  1. 2 szklanki mąki
  2. 3/4 szklanki wody
  3. paczuszka suszonych drożdży (7 gramów)
  4. szczypta soli
  5. 5 łyżek oliwy z oliwek
  6. łyżeczka cukru
Dodatki oczywiście dowolne, ja wykorzystałem:

  1. pesto rosso z Lidla, jako ciekawą alternatywę dla sosu pomidorowego
  2. ser dziugas, jako tańszą alternatywę dla parmezanu
  3. kiełbasę surową dojrzewającą, jako produkt przywieziony z domu
  4. szpinak, jako warzywa i owoce 5 razy dziennie

W wodzie o temperaturze ludzkiego ciała (około 97 stopni Fahrenheita) rozpuszczamy drożdże z cukrem. W międzyczasie do miski wsypujemy mąkę, sól, dolewamy oliwę. Następnie te składniki zalewamy drożdżowym rozczynem, mieszamy łyżką, po czym ciasto zagniatamy, aż przestanie się kleić do palców, co trwa długo i powoduje irytację. Zapewne możnaby użyć kuchennego robota, który irytacji nie powoduje.
Wyrobione ciasto smarujemy oliwą i odstawiamy na godzinę do wyrośnięcia pod pierzynkę.

Gotowe ciasto dzielimy na 8 części, z każdej formujemy coś na kształt koła, smarujemy smarowidłem, układamy dodatki (byleby nie przesadzić z ich ilością, całość musi się dać ładnie spłaszczyć), składamy na pół i wkładamy do piekarnika rozgrzanego do ok. 345 stopni Fahrenheita na 15-17 minut*.  

Gotowe, doskonale niekształtne mini calzone prezentują się w towarzystwie Mistrza następująco:


*Niestety, jakoś nikt nie wymyślił alternatywnych jednostek czasu ;).  Na wszelki wypadek - 345 stopni Fahrenheita to ok. 175 stopni Celsjusza.

niedziela, 3 kwietnia 2011

Marchewkowe babeczki

Dziwny się materiał trafił na inauguracyjny post-szybkie marchewkowe babeczki. Upieczone ze składników, które prawie zawsze są w lodówce, a które z równie dobrym efektem mogłyby zmienić się w jedno duże ciasto marchewkowe zamiast w 25 małych, dwukęsowych babeczek, które przypuszczalnie skończą w ustach kołowiczów*.

Przepis jest bardzo prosty. Potrzebne były:

  1. 2 średniej wielkości marchewki
  2. jedna pomarańcza (dowolnie, może być też np. jabłko)
  3. 4 jajka
  4. 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  5. łyżeczka sody oczyszczonej
  6. łyżeczka cynamonu
  7. 2 szklanki mąki
  8. niepełna szklanka cukru (można dać więcej, z tą ilością są bardzo mało słodkie)
  9. kostka masła (stopiona, można zastąpić szklanką oleju słonecznikowego czy rzepakowego)
  10. szczypta soli
Przygotowanie:
rozgrzałem piekarnik do ok. 175 stopni Celsjusza.
Do miski starłem 2 marchewki, w blenderze posiekałem na papkę pomarańczę (pokrojoną w ósemki razem ze skórką). Zmieszałem, po czym dodałem wszystkie sypkie składniki, ponownie mieszając. Wbiłem jajka i, dla odmiany, znów zamieszałem. Dolałem lekko wystudzone masło i-po raz ostatni-zamieszałem. Gotową masę poprzekładałem do foremek do babeczek (posmarować masłem i opruszyć mąką, chyba, że są silikonowe), piekłem około 20 minut.

I artystyczna stylizacja:

Ze zdjęcia to nie wynika, ale są naprawdę smaczne-chrupiące z wierzchu, miękkie w środku, z wyraźnym posmakiem pomarańczy.  Zachęcam do własnoręcznego przygotowania lub wizyty w kole we wtorek. Ja natomiast wracam do mojego Japończyka** :).

*członków Koła Matematyczno-Przyrodniczego Studentów UJ
**Yoshiki Kuramoto, japoński fizyk, specjalista od nieliniowych układów dynamicznych, autor tzw. modelu Kuramoto, stanowiącego prosty matematyczny opis synchronizacji, dający całkiem dobre rezultaty przy modelowaniu zjawisk biologicznych czy też reakcji chemicznych.
http://en.wikipedia.org/wiki/Kuramoto_model